Jest mi teraz ciepło i przyjemnie. Piję gorącą zieloną herbatę, słucham Nirwany i bawię się z psem Norkiem. Wszystko wskazuje na to, że czuję się świetnie, ale nic bardziej błędnego. Fizycznie wszystko w porządku, gorzej z psychiką, co wcale nie oznacza, że potrzebuję psychiatry. Wszystkiemu winna jest zima. Przychodzi taka i tylko miesza. Wszyscy wpadamy w wielki czarny dół emocjonalny. Wyjątkiem są tylko szczęściarze, którzy śmieją się nawet z zimnej mokrej pluchy. Ale nie martwcie się, to tylko nieliczne odizolowane przypadki.
Co jest przyczyną tak paskudnej chandry? O! Przyczyny mogą być
różne: powtóry, powtórki, powtóreczki przed świętami
„żebyście z pustymi łbami do szkoły nie wracali”, brak
słońca lodów, kwiatków, trawki. Wiem o czym pomyśleliście!
Chłopcy o opalonych laskach rodem ze „Słonecznego patrolu”,
które rzucają blond włosami a’
1. Całe mnóstwo żarcia –
2. Pachnąca choinka – nawet nie wspominam o sztucznych badylach.
3. Rajd po sklepach – Co kupić Skarbeńku śledzika czy szpinak? (Tylko sobie nóg nie połamcie w szkole zakupów).
4. Prezenty – No ale fajne te różowe majtki, no nie?
Co mi zostało powiedzieć? Cieszę się z różowych gaci. Oj tam! Jednym słowem, róbta, co chceta i nie załamujcie się! Może to banalne słowa, ale zawsze jakaś otucha dla zbolałych duszyczek hi, hi. Na zakończenie życzę dużo... Nie będę pisać czego, bo znów ocenzurują.
Watcher